– Jeśli ktoś mieszka w gminie Zagnańsk czy Masłów i ma nową kanalizację, to unikanie głosowania do parlamentu europejskiego jest niemądre. Podobnie, jeśli ktoś na przykład łowi ryby w Bobrzy – mówi Henryk Milcarz, prezes Wodociągów Kieleckich w wywiadzie dla „Tygodnika eM Kielce”.
W niedzielę [9.06.2024] odbyły się wybory do parlamentu Unii Europejskiej. Jakie są Pana refleksje, z perspektywy szefa spółki wodociągowej?
Henryk Milcarz, prezes Wodociągów Kieleckich: – Zacznę optymistycznie, bo nie lubię się smucić. Dobrze, że Polacy po raz kolejny mieli możliwość uzyskania realnego wpływu na to, co się dzieje nie tylko w ich regionie, kraju, ale i w całej Europie. A mniej optymistycznie – szkoda, że większość Polaków z tej możliwości nie skorzystała. Jeszcze gorzej było z frekwencją w naszym regionie. Tymczasem ja nie wyobrażam sobie działania wodociągów bez pomocy, wsparcia z Unii Europejskiej.
Proszę podać jakieś przykłady.
– Najpierw powiem obrazowo. Jeśli ktoś mieszka w gminie Zagnańsk czy Masłów i ma nową kanalizację, to unikanie głosowania do parlamentu europejskiego jest niemądre. Podobnie, jeśli ktoś na przykład łowi ryby w Bobrzy. Bez Unii ani tej kanalizacji, ani czystej wody w rzece by nie było. Nie byłoby wartych prawie miliard złotych inwestycji Wodociągów Kieleckich. Teraz nowo wybrany europarlament będzie m.in. decydował o polityce klimatycznej, o dostępności wody pitnej i jakości oczyszczania ścieków. Trzeba głosować i już.
Dziękuję za rozmowę.
Cały wywiad ukazał się w „Tygodniku eM Kielce” 15 czerwca 2024 r.